|

Mąż kupił lodówkę… a w środku znalazł niespodziankę, która zmieniła ich rodzinę

Kiedy Sophie namawiała męża do zakupu nowej lodówki, myślała tylko o tym, że stara jest zbyt głośna i psuje produkty. Jednak Jonas, człowiek praktyczny i nieco uparty, pojechał na pchli targ i przywiózł do domu ogromny stary sprzęt z czasów socjalizmu.

Sophie prawie się rozpłakała – lodówka wyglądała jak relikt, farba była popękana, a uchwyt się chwiała. Ale Jonas zapewnił ją, że sprzęt „jeszcze posłuży”. Podłączyli go. Działa. I nawet chłodzi lepiej niż nowy.

Minął tydzień i zaczęły się dziwne rzeczy. Każdego wieczoru, kiedy rodzina kładła się spać, w lodówce coś buczało i stukało. Na początku myśleli, że to kompresor. Ale rano znajdowali w środku… dziwne rzeczy.

Najpierw była to stara gazeta z datą 1975 roku. Potem czarno-biała fotografia nieznanej rodziny. Trzeciego dnia w zamrażarce leżał mały klucz owinięty czerwoną wstążką.

Sophie była przerażona, a Jonas machał ręką: „To ktoś się wygłupia!”. Ale czwartej nocy lodówka zagruchała tak, że ściany zadrżały. Rano na półce obok mleka leżała kartka papieru z napisem:
„Otwórzcie drzwi, a wszystko stanie się jasne”.

Spojrzeli po sobie. Drzwi były już otwarte. Ale gdy tylko Jonas pociągnął za dolną szufladę, lodówka zaskrzypiała i… otworzyła się przejście. Wąski, ciemny korytarz prowadził w głąb ściany.

Weszli do środka, drżąc ze strachu. Na końcu korytarza paliła się żarówka, pod nią stał stół, a na nim wszystko, co znaleźli wcześniej: gazeta, zdjęcie, klucz.

I jeszcze jedna notatka.
„Witajcie w domu”.

Od tamtej pory lodówka działa idealnie, ani razu się nie zepsuła. Ale każdego ranka pojawia się w niej coś nowego: raz zabawka z przeszłości, raz list od nieznajomego, raz książka, której nikt nie wydrukował.

Sophie czasami mówi:
— Może to cud. A może po prostu żyjemy w czyjejś historii.

I nikt nie wie, kiedy się ona skończy.

Rating
( No ratings yet )
Like this post? Please share to your friends:
Sunlitee