Dzień był słoneczny i przejrzysty, jakby stworzony do czegoś dobrego.
Na ulicach unosił się zapach kawy, delikatnych perfum i świeżych wypieków.
Szła powoli, rozglądając się na boki — po prostu chciała się przejść po pracy.
I nagle zobaczyła witrynę sklepową.
Na manekinie wisiała sukienka — biała, lekka, jakby utkana ze światła.
Zatrzymała się.
Stała i patrzyła, jak materiał faluje na wietrze za szybą.
Było w nim coś prostego i pięknego, jak sen, o którym dawno zapomniałeś, ale nagle znów go rozpoznałeś.
Zdecydowała się.
Otworzyła drzwi i weszła.
W środku wszystko lśniło: lustra, marmurowa podłoga, zapach drogich perfum.
Muzyka grała cicho, ledwo słyszalnie.
Sprzedawczyni przy ladzie podniosła wzrok znad telefonu i spojrzała na nią.
Szybko. Oceniająco.
W tej sekundzie wszystko stało się jasne.
— Przymierzalnie są dziś zamknięte — powiedziała.
— Ale ja chciałam tylko przymierzyć sukienkę… —
— Bez przymiarki nie da się — odpowiedziała sprzedawczyni, a uśmiech nie dotarł do jej oczu. — Poza tym nie sądzę, żeby to był twój styl.
Jej głos był spokojny, ale zimny.
Druga sprzedawczyni w kącie wyraźnie się rozbawiła – zakryła usta, jakby zakaszlała, ale jej oczy błyszczały śmiechem.
Dziewczyna stała w miejscu.
Przez kilka sekund nie padło ani słowo, ani dźwięk.
Powietrze stało się gęste, jak przed deszczem.
– Rozumiem – powiedziała cicho.
Odwróciła się i wyszła.
Na ulicy światło uderzyło ją w oczy.
Zatrzymała się przy witrynie, gdzie ta sama sukienka nadal lśniła w promieniach słońca.
Patrzyła na nią — i widziała w odbiciu siebie,
tę, którą właśnie próbowano uczynić „niewidzialną”.
Potem wyjęła telefon.
Zrobiła zdjęcie. Jednym ruchem.
Bez filtrów, bez słów.
Tylko odbicie – ona i sukienka za szybą.
Wieczorem opublikowała zdjęcie, nie zastanawiając się.
Podpisała krótko:
„Kiedy mówią ci, że to nie jest twój styl – po prostu poczekaj”.
Nikt nie spodziewał się, że zdjęcie wywoła taką burzę w sieci.
Zdjęcie rozeszło się po stronach, w komentarzach pisano: „Jest piękna”, „To się nazywa godność”, „Piękno nie prosi o pozwolenie”.
Tydzień później ten sam butik zorganizował sesję zdjęciową nowej kolekcji.
Na głównym ekranie witryny, pod jasnymi reflektorami, wisiała reklama.
Była na niej ona.
W tej samej sukience.
Tego dnia do butiku ponownie przyszli klienci.
Za ladą stały te same sprzedawczynie, ale już się nie śmiały.
Dziewczyna przechodziła obok, uśmiechnęła się do nich – spokojnie, bez złośliwości,
i na sekundę ich spojrzenia się spotkały.
Teraz wiedziały już na pewno,
że „nie jej styl” stał się historią, którą wszyscy zapamiętali.

